Jakim językiem NIE pisać portfolio
Nie będę mówił o językach programowania, ale krótko o „copywritingu”. Nie chciałem użyć tego słowa, bo średnio się na tym znam, ale nie przychodzi mi do głowy lepsze. Chodzi mi o język i pewne wzorce językowe, które za często wykorzystywane są na stronach portfolio.
Miałeś kiedyś takie wrażenie, że wchodzisz na stronę agencji reklamowej i niby nigdy wcześniej jej nie czytałeś, to jednak wydaje ci się, jakbyś znał ją prawie na pamięć? Ja miałem tak wiele razy.
Masa osób dosłownie jakby kopiuje tekst z innej strony i jedynie podmienia nazwę firmy na swoją. Na pierwszy rzut oka może to wyglądać nawet całkiem profesjonalnie (w końcu jak cię widzą, tak cię piszą), ale czy to się sprawdza?
Korporacyjna nowomowa
Jesteśmy innowacyjną agencją reklamową z wieloletnim doświadczeniem…
Wychodzimy naprzeciw potrzebom rynku i klientów…
Jesteśmy młodym, dynamicznych zespołem…
Otwórz 10 losowych stron agencji reklamowych/interaktywnych. Jestem prawie pewny, że na połowie będzie podobny tekst.
Wiesz o czym mówię? Chodzi o teksty, które ładnie wyglądają, ale tak naprawdę nie mówią kompletnie nic. To jakby mówisz do klienta „jesteśmy dobrą agencją, możesz nam zaufać”, ale nie dajesz mu do tego żadnych powodów. Jest tego w sieci pełno, dodatkowo codziennie słyszymy je w radiu, telewizji – mowa oczywiście o politykach… Jest tego tyle, że wydaje się to całkiem naturalne.
Może na pierwszy rzut oka wygląda to całkiem zachęcająco, jednak czy naprawdę taki opis mógłby przekonać do skorzystania właśnie z tej firmy lub osoby, a nie dziesiątek innych, które mają identyczny tekst u siebie?
Wielkie firmy
Wszyscy na początku (albo prawie wszyscy) chcemy być wielkimi firmami. Bo to może lepiej wygląda, bo może budzi większe zaufanie, bo może przyciągnie większych klientów.
Najprostszy i chyba najpopularniejszy sposób na zrobienie z siebie wielkiej firmy to używanie liczby mnogiej. Czyli gdy osoba, która pracuje sama pisze zdania typu: projektujemy strony, skontaktuj się z nami, zobacz nasze prace.
Sam tak robiłem. Zawsze głupio się czułem, gdy dostawałem maila „znalazłem Państwa ofertę..” i odpisywałem „oczywiście wykonujemy to i tamto” wiedząc, że jestem całkowicie sam 🙂
Przecież małe firmy, freelancerzy to nic złego. Baa! Mają oni pewną bardzo atrakcyjne atrybuty, których często nie doceniają, a które potrafią przekonać wielu klientów: elastyczność oraz łatwość nawiązania bliższego kontaktu z klientem.
Branżowy żargon
Byłem na stronach, w których ofercie JA nie znałem wszystkich słówek. Zacząłem wątpić w swoją wiedzę, bo myślałem, że jednak trochę się na tym znam. Ale mniejsza o mnie, skoro ja nie wiedziałem o czym pisze jakaś firma to czy klient (który kompletnie się na tym nie zna) będzie wiedział?
Chyba znowu chodzi o to, aby wyglądać na „profesjonalistów”. Im więcej mądrych słów i nieznanych nikomu akronimów tym bardziej profesjonalnie wyglądam.. Może gdzieś we wszechświecie taka zasada się sprawdza, jednak nie na twoim portfolio gdzie przychodzą klienci. Myślę, że jednak dobrze, gdy klient dokładnie wie czym się zajmujemy:)
Używając powyższych anty rad bardzo łatwo utopić się w morzu identycznych firm, a jeśli wszystkie firmy są identyczne to dlaczego ktoś ma się zatrzymać akurat na twojej?