Dlaczego NIE WARTO być freelancerem
Freelancer to fajnie brzmi, dosyć nowoczesnie, zagranicznie. Na pewno jest niezależny i robi co chce, i bierze tylko takie zlecenia jakie mu się podobają. Ilu freelancerów znasz? Ilu jednoosobowych działalności (dla mnie to to samo co freelnacering)?
Na prawdę taki opis wydaje Ci prawdziwy w 100%? Nie wierzę, na pewno coś podejrzewsz. Przecież gdyby to było takie fajnie i piękne to każdy byłby freelancerem.
Dlaczego w ogóle chcesz zostać freelnacerem? Co to jest za zawód… to to już nie ma NORMALNEJ PRACY, żeby coś takiego wymyślać? Może jeszcze blogerem zostań… Równie dobrze mógłbyś pracować stojąc cały dzień przed domem na trawniku, jako ogrodowy krasnal – zarobki pewnie podobne. Trochę przesadziłem, ale pewnie znalazły by się takie opinie.
Więc dlaczego chcesz zostać freelancerem?
Bo kto robi to co lubi, ten nie przepracuje ani jednego dnia w swoim…..
Bzdura. Nikogo nie obchodzi co lubisz. Ja lubię czytać książki, ale jeszcze nie trafił się taki, który by mi za to chciał płacić. Lubię też grać w nogę, jeździć po stoku (lub stocku ( ͡° ͜ʖ ͡°)) i czasami udawać, że umiem stać na rękach, ale nie miałem okazji na tym zarobic, chyba że parę siniaków i gips na skręconą rękę.
Dlaczego ktoś ma Ci płacić, za to, że robisz to co lubisz? Jaki jest w tym sens, jaka logika?
Oczywiście są sytuacje, że ktoś zarabia na tym co lubi, ale prawda jest taka, że dla ludzi nie ma większoego znaczenia czy to lubisz, ale czy jesteś w tym dobry. Jeśli pracujesz jako murarz i wręcz to kochasz, jarasz się tym, pustaki, cegły, żyłki i zaprawa śnią Ci się po nocach, ale Twoja ściana będzie przypominała jenge… wiesz do czego dążę. Z drugiej strony możesz być Da Vinci’m w układaniu płytek, ale tego nie lubieć. Mimo to, właśnie za to ludzie Ci zapłacą. Robić trzeba to co chcą inni, bo to inni płacą.
Jeśli trafi się okres posuchy i nie będzie żadnych zleceń to przecież nie wybiegniesz na ulicę krzycząc: Ludzie, patrzcie jak ja bardzo lubię rysować, kupcie ode mnie kilka obrazów!
Tak, to jest zasadnicza różnica. Ludzie płacą za to, w czym jesteś dobry, a jeśli przy okazji to lubisz, to chwała tobie. Jednak takie przypadki to niestety rzadkość.
Moża się też wyszkolić w tym co się lubi. Czemu nie? Słyszałeś o teorii 10 tyś. godzin? Kilka lat nauki i ciężkiej harówki brzmi interesująco? Przecież zazwyczaj chodzi o to, żeby mniej pracować, a nie więcej 🙂
Chce mniej pracować
To pójdź na etat, albo najlepiej na 1/2 etatu. Prawdopodobnie przeżyć dasz radę, może nie jak rezydent Dubaju, ale z głodu pewnie byś nie umarł. Zawsze można jeszcze zostać bezrobotnym i jakiś czas żyć z zasiłków.
Zresztą czy te 8 godzin dziennie na etacie to tak dużo? Dodatkowo masz płatne urlopy. Jeśli przyjrzeć się biografiom ludzi, kórzy zakładali wielkie firmy, to normą była dla nich praca po 12-16 godzin dziennie. Rozpadały się ich związki, rodziny, relacje z otoczeniem, bo ciągle byli w pracy. Co mówiono takim osobom? Znajdź sobie w końcu normalną pracę! Może też powinieneś?
W 90% przypadków jako freelancer będziesz pracował 2 razy tyle co na etacie, żeby zarobic tą samą kwotę. Chyba, że masz już doświadczenie, znajomości (wszędzie te znajomości… ) i rozeznanie na rynku. Ale jeśli nie, to czeka Cię ciężka harówka, podczas której pewnie nie raz przejdzie Ci przez myśl „po co ja się w ogóle męczę zamiast pójść na etat”.
Być może chociaż myśl, że nie musisz uczyć się głupich rzeczy da Ci trochę spokoju.
Nikt nie będzie kazał mi się uczyć, tego czego nie chcę
Ten punkt to chyba największe nieporozumienie. To właśnie na etacie uczysz się tego czego chcesz. Jeśli pracujesz jako grafik to uczysz się Photoshopa, Illustratora, InDesigna, może Corella i tyle.
Swoją drogą lubię wymagania firm w stylu: „Musisz znać Photoshopa, Illustratora i Corella” (pozdro dla kumatych). Ale wracając do tematu. Jeśli idę na etat jako programista PHP to nikt nie każe mi się uczyć C++. To nie moja działka i w ogóle mnie to nie obchodzi. Gdy ktoś przyjdzie z pytaniem „stary, wiesz jak wystawić tą fakturę?” możesz odpowiedzieć „lubię placki” i nic specjalnego się nie stanie, poziom Twoich zarobków się nie zmieni. Chyba, że pytającym był szef.
Nawet jeśli nadejdzie dzień, że przyjdą chmury, zrobi się ciemno, będzie padał deszcz i wtedy przyjdzie szef z rozkazem, abyś się przekwalifikował, bo od jutra nie potrzeba już programisty, ale malarza do pomalowania łazienki, to co? To nic. Możesz odpowiedzieć, że jedyny pędzel jakiego używałeś to ten w Photoshopie i idziesz do innej pracy, gdzie znowu będziesz programistą.
Sytuacja freelancera wygląda całkiem inaczej. Jesteś dobrym grafikiem? Heh, spoko, ale grafikę możesz na razie odstawić na bok. Dzisiaj kupujesz 5 książek o marketingu, klientach, negocjacjach i masz zajęcie na najbliższy tydzień. Później trzeba zająć się papierologią, dowiedzieć jak wystawiać faktury, odprowadać podatek. To nawet nie jest wierzchołek góry lodowej… dalej brzmi tak fajnie?
Chcę pracować tylko z tymi, z którymi będę chciał
A najlepiej z nikim. Zresztą… na początku pewnie nawet nie będziesz musiał nikomu odmawiać, żeby obsługiwać „nikogo”. Niby dlaczego ktoś miałby coś u Ciebie zamówić? W tym momencie zaczyna dochodzić do Ciebie, że chyba jednak trzeba było kupić te 5 książek o marketingu i pozyskiwaniu klientów.
Chcę dużo zarabiać
Każdy by chciał. W 90% przypadków jako freelancer będziesz pracował 2 razy tyle co na etacie, żeby zarobic tą samą kwotę.
Po co się męczyć skoro możesz od razu pójść na etat i bez nauki zbędnych rzeczy zarabiać hajsy.
Chcę być swoim panem i władcą
Wiesz kto jest w takiej sytuacji? Pan Stefan, który już o 10 rano zbiera pod sklepem na piwo. Nikt mu nie mówi, co ma robić. Coś Ci powiem, jako freelancer na pewno nie będziesz miał problemu, żeby decydować co zrobić z wolnym czasem. Ponieważ nie będziesz miał takiego czasu. Chyba, że chesz sobie dorobić po godzinach, a nie się z tego utrzymywać.
Freelancer nie jest swoim królem, ona ma więcej szefów niż ktokolwiek inny – wszystki klienci są jego szefami. Jeśli klient chce poprawke na stronie to czy powiesz „sory panie Janku, ale to ja jestem swoim szefem i wg mnie już jest ładnie„? Więc zamiast słuchać jednej osoby, musi słuchać wszystkich na około…
Bo jestem leniwy
Spoko, przejdź na freelancerkę, czemu nie. Wtedy zobaczysz, jaka jest różnica pomiędzy płacaniem za „pracowanie”, a płacaniem za pracę. Prawdopodobnie po kilku miesiącach stwierdzisz, że to ściema, że to wcale nie działa, i w ogóle świat jest zły i podły.
Dalej uparty?
Jeśli mimo to, dalej twierdzisz, że chcesz być freelancerem to dobrze. Chciałem cię przestraszyć, świadomie.
Freelancerka w wielu przypadkach jest niewdzięczna, jeśli potrakuje się jak coś lekkiego. Tymczasem wymaga to znacznie więcej zaangażowania i nauki niż praca na etacie.
Teraz zdradzę Ci sekret: Wszystkie powyższe punkty są prawdziwe. Jako freelancer możesz zarabiać więcej, mieć więcej wolnego czasu, pracować z tymi fajnymi, być swoim panem itd. Ale dopiero po przejściu pewnego etapu, a do tego etapu trzeba (zazwyczaj) ostro harować.
ps. jeśli chcesz kroczyć wielką drogą wolnych strzelców to przeczytaj też, jakie pułapki na Ciebie czekają: Pułapki, które czekają na freelancera
pps. we wpisie jest sporo prawdy, jednak czytaj go z przymrużeniem oka;)