TS TworcaStron.pl.

O Backup’ach, które nic ci nie dadzą

Dzień jak co dzień. Jest wiosna więc na dworze w miarę ciepło. Na tyle, że można otworzyć okno i cieszyć się świeżym powietrzem. Przy okazji posłuchać majestatycznego śpiewu okolicznych ptaków – oczywiście od razu zakładam słuchawki i zagłuszam ten piękny śpiew soundtrackiem z Wiedźmina (tak, czasami podczas pracy słucham soundtracków z gier i filmów, zdziwiłbyś się co jeszcze). Koduję sklep, który w sumie jest już na ukończeniu.

Bezpieczeństwo przede wszystkim

Zawsze uważałem się za osobe przezorną jeśli chodzi o elektronike. No dobra… nie zawsze. Od czasu gdy drugi raz padł mi dysk.

Miałem kilka backupów: 1) do kompa podpięty zewnętrzny dysk 2TB, który co jakiś czas automatycznie robi kopie całego komputera – służy tylko i wyłącznie do tego. Miałem więc kopie pełnego kompa co kilka dni. To jednak za mało w przypadku pracy. 

Dopełniłem to Dropboxem. Główny folder z plikami i bazami danych XAMPPa znajdował się na dropboxie. Bardzo wygodne bo pliki od razu po zapisie wysyłane są na serwer (taka moja podróbka GITa). Tak samo skonfigurowałem lapka. Dzięki temu komputer stacjonarny i laptop były ze sobą skorelowane jeśli chodzi o XAMPPA, więc nawet jeśli gdzieś jechałem, to zawsze pracowałem na najnowszych plikach.

Nie używałem GITa.

Chwile grozy

Przed chwilą wspominałem o moich super zabezpieczeniach. To uważaj teraz.

Zawsze staram się mieć porządek w pokoju, zwyczajnie nie lubię bałaganu chociaż toleruję lekki nieład. Sytuacja wygląda inaczej jeśli chodzi o biurko. Tutaj jestem wręcz pedantyczny. Na biurku musi być idealny porządek, irytuje mnie nawet kurz. Logiczne więc, że często je sprzątam. Podczas jednego sprzątania, może półtora tygodnia wcześniej odłączyłem zewnętrzny dysk (tak, właśnie ten, odpowiedzialny za moje backupy), chciałem go na chwilę położyć na łóżko i go nie podłączyłem. Zresztą nie jest podpięty non stop, czasami sobie odpoczywa – a co, niech ma. Także miałem dużą przepaść czasową w kopiach.

Wracając do głównego wątku: pracuję sobie przy sklepie, gdy nadchodzi pewien moment. Całkiem zwyczajny. Wgrywam plugin, który ma robić backupy (bakcupów nigdy mało!). Plugi się wgrał, od razu przeszedłem do jego opcji i klinąłem „utwórz backup”. Wszystko ok. Za chwilę wykonałem kilka większych zmian w sklepie, które w końcowym efekcie mi się nie spodobały i chciałem wrócić do wykonanej przed chwilą kopii. Klikam „przywróć backup (pliki + baza danych)” no i czekam, czekam, czekam. 

Nagle na przeglądarce widzę bardzo brzydki napis „brak odpowiedzi”. Ocho, to nie może się dobrze skończyć.

Nie skończyło.

W tym momencie kumpel przechodzi obok mojego pokoju i słyszy jak gadam sam do siebie:

-Nie, nie, nieeee, tylko nie to. Co to w ogóle było… Jakim cudem? Dlaczego akurat ja? Przecież jestem miły dla ludzi, nikomu nie wadzę.
-Co tak jęczysz, co się stało? 
-Kliknąłem „przywróć backup” i wyjebało mi cały sklep.
-Gdzie?
-Kurwa w kosmos. W tym momencie przelatuje pewnie obok Jowisza.

Wybaczcie słownictwo, ale są to bardzo istotne elementy tej rozmowy.

Nicość, wszędzie nicość

Maksymalnie opuściłem oparcie fotela i skierowałem wzrok w sufit. Nie myślałem kompletnie o niczym. Jakby ktoś kliknał przycisk OFF na mojej głowie. Nawet nie wiedziałem co mam myśleć. O tym, że właśnie straciłem półtora tygodnia pracy, a termin oddania tuż tuż? Takiego stanu pozazdrościłby mi niejeden mistrz medytacji. 

Dysk zewnętrzny był odpięty od ponad tygodnia, ale co z dropboxem? Zanim sobie o nim przypomniałem caly folder zdążył się już odświeżyć, na dropboxie miałem to samo co na komputerze. Czyli jedną wielką nicość.

Backup’ujmy nasze dane, tak szybko odchodzą

Czy płynie z tego jakiś wniosek? Jakiś na pewno. Dla kogoś może taki, że fotele z odchylanym oparciem są fajne bo można na nich jednocześnie siedzieć i leżeć, moim jednak zadaniem było pokazanie jak ważny jest ODPOWIEDNI backup. Bo ja backup robiłem, na dysk, na dropboxa, ale żaden nie spełnił swojej roli.

W tej chwili powinienem od razu do wpisu 9 błędów web developera dorzucić  kolejny punktu „Brak odpowiednich kopii zapasowych„.

Dbajmy o bakcupy, to i one będą dbać o nas.

Mysz z podkładką czy bez?

Mam nadzieję, że ten wpis nie będzie potrzebny.. naprawdę! Dziwnie to brzmi: „piszę post, którego mam nadzieję nikt nie będzie czytał...”

Szukałem przed chwilą inspiracji na miejsce pracy. Wpisałem w google „beautiful workspace” i przeglądam po kolei zdjęcia.

Wszystko fajnie, jednak w pewnym momencie moje brwi lekko się skrzywiły. Na zdjęciach oczywiście same iMac’i, pokoje niesamowicie oświetlone, większość przy samych oknach, niesamowite biurka (swoją drogą moda na biurko z kozłów jest wg mnie świetna – sam tak zrobiłem swoje tanim kosztem) ale nie to jest ważne.

Zdziwiłem się, ponieważ na co 3-cim zdjęciu pod myszką nie było żadnej podkładki. Czy bez podkładki można pracować tak samo dobrze, jak z podkładką?

Zamyśliłem się, ponieważ starałem sobie przypomnieć od kiedy ja mam podkładkę…. Kurcze, przecież ja sam kilka ładnych lat pracowałem z myszką na biurku. Co prawda biurko straciło już lakier, w miejscu, w którym leżała myszka (nawet udało znaleźć mi się stare zdjęcie), ale nigdy nie narzekałem, że źle się przez to pracuje.

myszka - Mysz z podkładką czy bez?

Przecież czasami biurko ma delikatną fakture, jest całkiem gładkie więc czy podkładka to wymóg? Żeby było ciekawiej. Pracowałem wtedy na etacie jako grafik. Czyli od 8:00 do 16:00 pracowałem z myszką i podkładką na pół biurka, a w domu bez żadnej podkładki – i nie miałem z tym żadnego problemu.

Gdyby ktoś chciał zarzucić mi, że moje ruchy myszki musiały być tragiczne to powiem tak: przez kilka lat ostro grałem w Counter Strike 1.6 i szło mi całkiem, całkiem nieźle – to najlepszy dowód na to, że kontrola myszki była dosyć dobra 😛

Kup podkładkę

Wszystko zmieniło się, gdy zainwestowałem w trochę lepszy sprzęt. Wtedy jakoś odruchowo zamówiłem podkładkę – jedną z tańszych, przekonała mnie możliwość nadruku swojej grafiki… wybrać podkładkę tylko dlatego bo można mieć na niej swoją grafię, wiem bardzo profesjonalnie 😀

Jednak dzięki tamtej decyzji, dzisiaj mogę powiedzieć, że praca nawet z najgorszą podkładką jest lepsza, niż praca na najlepszym biurku. 

Kilka oczywistych plusów:

Minusy:

Duża, mała, jaka?

Z pewnością widziałeś gamerskie podkładki, które są szersze niż moniotory komputera. Są również bardzo małe, na których mysz jakby ledwo się mieści. Ja nie powiem Ci, które wybrać – poszukaj w internecie 😛

Co prawda, pracowałem zarówno na dużych i małych, ale myślę, że zależy to od czułości z jaką pracujesz. Osobiście czułość mam naprawdę dużą – mój nadgarstek cały czas leży oparty w jedym miejscu, myszkę przesuwam jedynie palcami, a pracuję na 2 moniotorach więc szerokość pola roboczego jest całkiem spora.

Jeżeli masz tak samo jak ja, to lepiej sprawdzi się mała podkładka. Duża mi przeszkadza, bo zajmuje za dużo miejsca… Natomiast, ta która jest na zdjęciu jako miniatura posta, dla mnie jest wystarczająca. Samych rodzajów jest bardzo wiele – ja wiem tylko, że jeśli jeszcze nie masz podkładki, to powineneś ją zakupić.

1 monitor to ZA MAŁO

Wciąż pracujesz na 1 monitorze? Pora to zmienić 🙂

Plusów pracy na kilku moniotorach jest wiele, ja przedstawię tylko 2 przykłady, które mówią wystarczająco dużo.

Największym plusem podczas Photoshopowania jest otwarty PS na jednym, a poszukiwanie materiałow itd. na drugim. Dzięki czemu nie musisz wciąż minimalizować PSa. Jest to naprawdę mega przyśpieszające i wygodne. Przykład z mojego biurka:

2 monitory 1024x533 - 1 monitor to ZA MAŁO
Na takiej samej zasadzie działa programowanie czy kodownie strony. Na jednym ekranie masz edytor, a na drugim przyglądarkę i (dzięki wtyczkom do edytora) podgląd kodowanej strony na żywo (strona sama się odświeża podczas zapisywania). Dzięki temu w ogólę nie muszę wychodzić z edytora. 

A może chcesz mieć więcej widocznego kodu w jednej chwili? Nie ma sprawy:

1 monitory kod - 1 monitor to ZA MAŁO

 

Jeżeli do tej pory, musisz za każdym razem minimalizować edytor, aby zobaczyć efekt napisanego przed chwilą kodu, to wybraź sobie jak wielkie jest to usprawnienie!

Myślę, że nie muszę Ciebie jakoś specjalnie przekonywać o tym, że 2 monitory zdecydowanie zwiększą Twoją efektywność pracy. Powyższy przykład już mówi wystarczająco wiele. Zamiast tego opowiem o kilku rzeczach, na które warto zwrócić uwagę.

 

Czy marka jest ważna?

To zależy do czego chcesz używać tych monitorów. Jeżeli przygotowujesz materiały do druku, zajmujesz się obróką zdjęć to JAK NAJBARDZIEJ, wtedy monitor jest bardzo ważny i warto zainwestować w coś z wyższej półki. Sam pracuje na 2 różnych NECach i kolory są tak realnie odwzorowane, że często nie muszę używać już wzornika kolorów (gdy przygotowuję, np. ulotki czy wizytówki).

W przypadku jednak gdy zajmujesz się jedynie programowanie, tworzeniem stron, to tak naprawdę marka schodzi na drugi plan. Oczywiście jeśli masz fundusze to warto kupić coś lepszego.

Jeśli jednak nie chcesz wydawać większej sumy, to dla takich zastosowań możesz nawet załatwić coś powystawowego (gdy pierwszy raz dokupiłem drugi moniotr, to miał pierwszą młodość za sobą, był mały, a obudowa była połamana w każdym miejscu… ale i tak było to lepsze niż nic 😀 ).

Odradzam jednak zakupu starych monitorów (powyżej 2 lat), bo zwyczajnie tracą kolory, kontrast… zużywają się.

 

Na co warto zwracać uwagę:

  1. Fajnie jeśli są one do siebie podobne wizualnie – ale nie jest to wymóg.
  2. Cienkie ramki – można je wtedy maksymalnie do siebie zbliżyć.
  3. Funkcja pivot – czyli obrót o 90%, przydatne jeżeli mamy przed sobą długie godziny kodowania i chemy widzieć możliwie dużo kodu.
  4. Ten sam rozmiar (i ta sama rozdzielczość) – dzięi temu przy przechodzeniu myszki z jednego na drugi, nie ma efektu „skoku myszki”. Czyli efekt gdy na jednym ekranie myszka jest w połowie, a na mniejszym powiedzmy kilka centymetrów niżej (no bo jest mniejszy).
  5. Rozdzielczność – czym większa tym lepiej, zwyczajnie będzie nam się lepiej pracowało gdy mamy większe pole robocze.

 

Wymiar

Wymiar jest dosyć istotny. Należy zadbać, aby nie ekrany nie były ani za duże, ani za małe. To, jaki potrzebujesz moniotor zależy znowu, od tego co konkretnie robisz.

Osobiście wyrobiłem sobie zdanie, że 19″ to za mało (tyle miał mój pierwszy drugi monitor). Mooooożna na nim pracować, tylko po co się męczyć? Optymalnym rozmiarem jest już 22″. Sam pracuję na 24″, ale potrzebuję 2 metrowe biurko, żeby poza moniotorami, mogło się na nim zmieścić coś jeszcze 🙂 Jest to niesamowicie niemobilne

Czy można kupić za duży moniotor? Jak najbardziej! Gdy pracujesz na jednym to możesz szaleć. Ale gdy pracujesz na dwóch, to wg mnie większe niż 24″ będą za duże, dlaczego?

Ano dlatego, że aby wszystko ogarnać będziesz kręcił głową jak na meczu piłki siatkowej… Zgaduje, że bóle szyi pojawią się po kilku godzinach. No chyba, że drugiego moniotora używasz sporadycznie. Ja drugi monitor wyłączam tylko podczas oglądania filmów.

 

Czy drugi monitor tylko dla programistów/grafików?

Osobiście nie wyobrażam sobie życia pracująć na jednym ekranie, niezależnie od tego czym bym się zajmował. Nawet podczas pisania tego wpisu, mam otwartego WordPressa na jednym i przeglądarkę na drugim, na której rozmawiam z kumplem na fb.

Praca na dwóch monitorach zwiększy Twoją efektywność w każdej pracy (przy komputerze oczywiście). Pytanie czy chcesz przeznaczyć na to kase… i na późniejsze rachunki 🙂

 

No to może 3 monitory?

Przynaje, że od jakiegoś czasu mnie kusi. Nie wyobrażam sobie jednak tych ciągłych ruchów głowy, aby je wszystkie ogarnąć. Być może jeżeli obrabiasz filmy, to fajnie mieć podpięty dodatkowy większy ekran to podglądu materiału.

Nie pracowałem jednak jeszcze na trzech, więc nie mam tutaj konkretnej opinii. Wydaje mi się jednak, że gdybym kiedyś dokupił trzeci, to napewno nie dla tego, że będzie on niezbędny, ale może bardziej dla bajeru 🙂