TS TworcaStron.pl.

Jak sobie radzić z krytyką klienta

Branże kreatywne takie jak grafik czy web designer, z góry skazane są na krytykę. To co wg ciebie jest fajne, wg klienta może być beznadziejne. To jest norma. Jednak wiele osób nie do końca wie, jak odbierać krytykę i przyjmuje ją za bardzo do siebie z myślą „co ten typ może wiedzieć o projektowaniu… jak mu się nie podoba to niech sobie zrobi sam…”.

Każdy chce mieć racje

Odbieranie krytyki jest ciężkie, bo to zranione ego. Jak to mówił Dale Carnegie: gdyby wybrać jedną rzecz, która jest dla nas najważniejsza to w wielu przypadkach byłaby to „racja”. Każdy chce mieć racje, a jeżeli ktoś Cie krytykuje to mówi Ci „nie masz racji!”, dlatego uderza to w nasze ego.

Dobrze to widać na imprezach, gdzie wszyscy są po paru głębszych.

– N: stary, oczywiście że kury potrafią latać…
– K: chyba ty, to że skoczy i wyląduje 3 metry dalej nie znaczy, że lata. Oczywiście, że nie umią.
– N: co ty tam wiesz, moje kurczaki latały by kluczem, gdybym je wypuścił

Teraz będą szukać definicji od ilu metrów lot jest już lotem, a nawet jeśli by taką znleźli to na pewno będzie zła, jeśli nie będzie dało się jej podważyć to jeden wyjdzie trzaskając drzwiami, bo nie chodzi o to żeby ustalić prawdę, ale być tym, który ma racje. 
Tak samo może być z klientem, krytyka czasami może być tylko chęcią posiadania racji, wiedzy, władzy itp.

Wyjdź z siebie

Co więc możemy z tym zrobić? Możliwym wyjściem jest zmiana nastawienia. Musisz zrozumieć, że krytyka nie dotyczy w żadnych stopniu ciebie osobiście. Są to tylko porady jak poprawić projekty i nad każdą „krytyką” dobrze zastanowić się, czy może jest w tym trochę racji.

Spróbuj wyjść z siebie i udawać, że ten projekt nie jest twój, że zrobił go ktoś inny. Spróbuj podejść do niego obiektywnie. Pomyśl „może faktycznie gdybym zrobił tak jak ktoś powiedział, to ta praca byłaby lepsza?”.

Sam miałem tak wiele razy, podczas rozmowy przez telefon zaciskałem zęby myśląc „jeszcze słowo i udam, że właśnie padła mi bateria..”, a kilka godzin później, gdy emocje spłyneły patrzę na projekt i mówię sam do siebie „w sumie to nawet nie byłoby takie głupie..”.

Ucz się z krytyki

Krytyka to nie jest jednak coś od czego trzeba się całkowicie odciąć, a przynajmniej ta konstruktywna. Co z tego, że w ogóle jej do siebie nie przyjmiesz, jeśli za miesiąc usłyszysz od innego klienta dokładnie to samo?

Najlepsza rzecz w byciu bombardowanym krytyką (tak, są plusy), to możliwość wyłapania co robisz źle i poprawienie się. Z każdą krytyką jesteś coraz lepszy, o ile wyciągasz z niej wnioski.

Można nawet dojść do wniosu, że im więcej krytyki tym lepiej bo to też więcej okazji to poprawy i bycia lepszym. Oczywiście nie ma co popadać w skrajność.

Nie myl krytyki z hejtem

Mowa oczywiście o konstruktywnej krytyce, ponieważ zawsze trafi się ktoś kto powie „do kitu, słabe, syn szwagra zrobiłby lepiej, nauczę się tego programu przez weekend i sam zrobie” – na takie opinie po prostu nie zwracaj uwagi. Nigdy nie zrozumiem osób, które marnują czas na przeglądanie internetu, aby tylko coś zhejtować zamiast zabrać się za coś produktywnego, dlatego nawet nie zawracam sobie nimi głowy.

Gdybyś miał Lamborghini, a sąsiad z Passatem krzyczał, że masz grata, to czy zawracałbyś sobie tym głowę? W sumie z Passatem to może i tak… a na serio? Nie, bo wiesz, że masz dobre auto. 

Dlatego jeśli wiesz, że zrobiłeś coś OK, to zwykły hejt nie robi na tobie wrażenia, a przynajmniej nie powinien.

 

 

Dlaczego klient mówi, że jesteś za drogi

Nie widzi wartości.

Nie rozumie, dlaczego to kosztuje właśnie tyle, dlaczego to jest takie drogie. Tłumaczenie, że musisz spędzić przy tym 200 godzin nie ma sensu. Bo jego to nie obchodzi. Klient nie widzi co on z tego będzie miał… Co z tego, że spędzisz na tym dużo czasu?

To, co się liczy dla niego, to np. że dzięki sklepowi online, zyski jego firmy wzrosną o 50%. Albo, że dzięki specjalnie zaprojektowanemu landingpagowi (tak to się odmienia?) zdobędzie 40% więcej e-maili niż przy zastosowaniu jakiegoś darmowego czy tańszego. 

Brak dowodów słuszności.

Jeśli nikt od ciebie nie kupuje, to dlaczego ów klient ma kupić? Jeśli klient ciebie nie zna, to może kierować się opiniami innych w większym stopniu, niż twoim zapewnieniem o jakości usług. Zaufa innym ludziom, którzy korzystali z twoich usług.

Dlatego pokaż referencje od wcześniejszych klientów, gdzie piszą, że są zadowoleni z produktu czy usługi. 

Jesteś faktycznie za drogi.

Czy potrafisz wyjaśnić, dlaczego to kosztuje właśnie tyle a nie mniej? Dlaczego właśnie na tyle wyceniłeś projekt? Być może sam nie wierzysz, że twoja praca jest tyle warta?

Odpowiedzi na to pytanie może być wiele, np.:

Jeśli potrafisz powiedzieć, dlaczego wyceniłeś ten projekt akurat na tyle, to odbijesz tą piłeczke. 

Chce negocjować.

Może się zdarzyć, że za wysoka cena jest tylko powiedzeniem do ciebie „ok, to wygląda interesująco, zacznijmy negocjacje!„. 

Nie ma porównania.

Klient nie wie, czy to twoja cena jest z górnej granicy, czy to coś tańszego, a może pośrodku? Spokojnie, nie musisz pokazywać mu ofert konkurencji. Wystarczy, że dasz mu wybór.

Kojarzysz strony a abonamentami? Prawie zawsze do wyboru nasz pakiet „small”, „medium” i „premium”. Najwięcej ludzi wybierze „medium”. Nie chce najdroższej oferty i ta środkowa wydaje się najbardziej sensowna.

Ty też możesz coś takiego zrobić. Poza docelową ofertą przygotuj jeszcze jedną, droższą, dorzuć kilka bajerów i przedstaw obie, albo i 3 różne. Wtedy w głowie klienta może pojawić się myśl „hym.. najwyższa oferta jest za droga, ale nie chce brać najtańszej – to może być tandeta… wezmę optymalnie, tą środkową”.

Nie lubi cię, nie chce z tobą pracować.

Za wysoka cena może być tylko wymówką. Kupujemy od tych, których lubimy. Jeśli mnie nie lubisz to możesz nie chcieć kupić ode mnie nawet najlepszego produktu za pół darmo. Ale nie powiedz mi, że mnie nie lubisz (chyba..), powiesz tylko, że za drogo. Proste. 

Co robić, gdy nie mam weny

Masz do przygotowania projekt ulotki, wizytówki, logo a może coś do zakodowania, ale kompletnie tego nie czujesz… Nie czujesz tego klimatu, zaczynasz sobie wmawiać, że nic ci się nie chce, że jesteś zbyt zmęczony, żeby pracować. Jak żyć, gdy dedline goni a w głowie pustka?

Znają to wszyscy, ale niektórzy uznają, że z pustego i Salomon nie naleje więc skoro w głowie pustka to trzeba poczekać, aż coś się w niej pojawi… w końcu pomysły przychodzą same. Ale na czekanie szkoda czasu! Oto kilka rzeczy, które mogą ci pomóc w stworzeniu weny:

Teoria

Masz do zaprojektowania stronę www. Co robisz? Nie wiesz? Początek jest praktycznie zawsze taki sam. Należy dowiedzieć się jakie zadanie dana strona będzie pełniła… Okazuje się, że to landingpage do zbierania maili. Co więc robisz teraz? Nie wiesz? Praktycznie każdy landingpage składa się z kilkunastu stałych elementów. Zawsze tych samych, ponieważ dzięki nim ma dużą konwersję. To jak ułożenie wieży z gotowych klocków. Trzeba tylko wiedzieć, których klocków użyć. Dzięki znajomości teorii przynajmniej wiesz jak zacząć, to już coś.

Sen

20-minutowa drzemka przywraca 80% energii! Często brak weny może faktycznie wynikać nawet ze zwykłego zmęczenia dniem. Gdy pracuję więcej niż 10h dziennie, drzemka koło 19/20 jest obowiązkowym punktem dnia. Nowa energia to jedno, ale to całkowicie odświeżony umysł. To jak rozpoczęcie dnia od nowa!

Zainspiruj się innymi

Stały punkt podczas problemów z weną. Pustka w głowie? Skocz na Awwwards.com lub Pinteresta, przeglądaj przez pół godziny ciekawe projekty, rób screeny fajnych rzeczy. W momencie, gdy masz już kilka screenów okazuje się, że potrafisz wziąć kawałek z każdego i stworzyć z nich coś zupełnie nowego (btw. to właśnie uznaje się za innowacyjność).   

Daj sobie spokój.

Wyłącz komputer, ściągnij sobie na telefon jakiś podcast na całkiem inny temat i idź na spacer. Przez długi czas to był mój stały punkt dnia. Wychodziłem na godzinny spacer, zawsze miałem kilka stałych tras na skraju miasta. Szeroka ulica, widok pól po prawej i bloków po lewej stronie. Praktycznie zero ludzi. Chodziłem wsłuchując się całkowicie inny temat, a gdy wracałem na mieszkanie miałem już w głowie odpowiedzi na wszystkie pytania. 

Po prostu rób

Zdanie stare jak świat. Pewne rzeczy się nigdy nie zmieniają. Projektujesz logo/stronę/ulotkę, ale nie masz na to pomysłu? Weź kartkę papieru, ołówek i zacznij rysować. Nie ważne co, ważne aby ZACZĄĆ! Gdy zrobisz 20 szkiców, nagle się okaże „hymm.. niektóre nawet mają sens…”, dodatkowo po pewnym czasie, np. 20 minut przebijasz się przez ten moment niechcenia i zaczyna ci się całkiem dobrze pracować. Trzeba przeboleć ciężki początek a później już idzie. 

Jakim językiem NIE pisać portfolio

Nie będę mówił o językach programowania, ale krótko o „copywritingu”. Nie chciałem użyć tego słowa, bo średnio się na tym znam, ale nie przychodzi mi do głowy lepsze. Chodzi mi o język i pewne wzorce językowe, które za często wykorzystywane są na stronach portfolio.

Miałeś kiedyś takie wrażenie, że wchodzisz na stronę agencji reklamowej i niby nigdy wcześniej jej nie czytałeś, to jednak wydaje ci się, jakbyś znał ją prawie na pamięć? Ja miałem tak wiele razy. 

Masa osób dosłownie jakby kopiuje tekst z innej strony i jedynie podmienia nazwę firmy na swoją. Na pierwszy rzut oka może to wyglądać nawet całkiem profesjonalnie (w końcu jak cię widzą, tak cię piszą), ale czy to się sprawdza?

Korporacyjna nowomowa

Jesteśmy innowacyjną agencją reklamową z wieloletnim doświadczeniem…
Wychodzimy naprzeciw potrzebom rynku i klientów…
Jesteśmy młodym, dynamicznych zespołem…

Otwórz 10 losowych stron agencji reklamowych/interaktywnych. Jestem prawie pewny, że na połowie będzie podobny tekst.

Wiesz o czym mówię? Chodzi o teksty, które ładnie wyglądają, ale tak naprawdę nie mówią kompletnie nic. To jakby mówisz do klienta „jesteśmy dobrą agencją, możesz nam zaufać”, ale nie dajesz mu do tego żadnych powodów. Jest tego w sieci pełno, dodatkowo codziennie słyszymy je w radiu, telewizji – mowa oczywiście o politykach… Jest tego tyle, że wydaje się to całkiem naturalne. 

Może na pierwszy rzut oka wygląda to całkiem zachęcająco, jednak czy naprawdę taki opis mógłby przekonać do skorzystania właśnie z tej firmy lub osoby, a nie dziesiątek innych, które mają identyczny tekst u siebie?

Wielkie firmy

Wszyscy na początku (albo prawie wszyscy) chcemy być wielkimi firmami. Bo to może lepiej wygląda, bo może budzi większe zaufanie, bo może przyciągnie większych klientów.

Najprostszy i chyba najpopularniejszy sposób na zrobienie z siebie wielkiej firmy to używanie liczby mnogiej. Czyli gdy osoba, która pracuje sama pisze zdania typu: projektujemy strony, skontaktuj się z nami, zobacz nasze prace.

Sam tak robiłem. Zawsze głupio się czułem, gdy dostawałem maila  „znalazłem Państwa ofertę..”  i odpisywałem „oczywiście wykonujemy to i tamto” wiedząc, że jestem całkowicie sam 🙂 

Przecież małe firmy, freelancerzy to nic złego. Baa! Mają oni pewną bardzo atrakcyjne atrybuty, których często nie doceniają, a które potrafią przekonać wielu klientów: elastyczność oraz łatwość nawiązania bliższego kontaktu z klientem.

Branżowy żargon

Byłem na stronach, w których ofercie JA nie znałem wszystkich słówek. Zacząłem wątpić w swoją wiedzę, bo myślałem, że jednak trochę się na tym znam. Ale mniejsza o mnie, skoro ja nie wiedziałem o czym pisze jakaś firma to czy klient (który kompletnie się na tym nie zna) będzie wiedział? 

Chyba znowu chodzi o to, aby wyglądać na „profesjonalistów”. Im więcej mądrych słów i nieznanych nikomu akronimów tym bardziej profesjonalnie wyglądam.. Może gdzieś we wszechświecie taka zasada się sprawdza, jednak nie na twoim portfolio gdzie przychodzą klienci. Myślę, że jednak dobrze, gdy klient dokładnie wie czym się zajmujemy:)

 

Używając powyższych anty rad bardzo łatwo utopić się w morzu identycznych firm, a jeśli wszystkie firmy są identyczne to dlaczego ktoś ma się zatrzymać akurat na twojej?

13 sytuacji, kiedy powiedzieć klientowi „NIE!”

Każdy freelancer powinien mieć kilka ważnych cech, niezależnych od branży. Jedną z takich cech jest asertywność. Niestety, ale również klientowi trzeba się czasem postawić. Nie chodzi o to, aby chamsko wykrzyknąć „chyba cie pogrzało…” i wylać kubek gorącej kawy w twarz. Ale poinformować, że nie możesz zgodzić się na jego warunki.

Tak naprawdę, mocno z asertywnością wiąże się też poczucie własnej wartości. W Polsce jest to chyba szczególnie źle widziane. Jeżeli powiesz komuś, że jesteś świetnym grafikiem to usłyszysz fale krytyki w stylu „co za chwalipięta… brak mu pokory… sam bym to zrobił lepiej gdybym chciał… itd.„, a przecież skoro klient przychodzi do Ciebie, to znaczy że to Ty się znasz.

Freelancer nie może być potulnym grafikiem/programistą, dla którego maksyma „klient nasz pan” ma zastosowanie zawsze i wszędzie. Przynajmniej nie wydaje mi się, aby ktoś taki, długo utrzymał się na rynku.

No dobra, kiedy w takim razie mówić stanowcze NIE? Oto 13 przykładów, z którymi mogłem się najczęściej spotkać:

 

1. Zrobisz to za darmo, ale będziesz miał ciekawy projekt do portfolio.

Projektem do portfolio nie zapłacisz rachunków, taki klient najczęściej szuka frajera, dodatkowo pokazujesz, że nie jesteś profesjonalistą jeżeli godzisz się za darmową pracę. Wyjątkiem może być sytuacja gdzie wiesz, że dzięki temu faktycznie możesz pozyskać ważnych klientów, lub sytuacje charytatywne.

kiedy mowic nie klientowi - 13 sytuacji, kiedy powiedzieć klientowi "NIE!"

2. W zamian za projekt umieścimy na nim Twoje logo.

Sytuacja identyczna jak w punkcie pierwszym. Logówką na projekcie nie opłacisz rachunków.

3. Nie mamy jeszcze treści, ale chyba możesz już zacząć projektować?

Strona to nie naczynie, które gdy jest gotowe wypełnia się wodą. Zawartość jest najważniejszym elementem i stronę projektujesz w taki sposób, aby lepiej przekazać tą treść. Tworzenie witryny bez wiedzy co będzie się na niej znajdować mija się z celem i nie spełni swojego zadania, może być co najwyżej ładna.

4. Zlecenie jest pilne, czy możesz zrobić to na wczoraj?

Praca kreatywna wymaga czasu. Praca pod zbyt wielką presja może Cie skutecznie zablokować i nie będziesz w stanie dobrze przemyśleć projektu. Totalny chill też nie jest wskazany, ale nie przechodźmy ze skrajności w skrajność 🙂

Bywają sytuacje gdy wiesz, że mógłbyś poświęcić kilka nocy, aby zrobić projekt wcześniej, ale zwiększając cenę.

zegar - 13 sytuacji, kiedy powiedzieć klientowi "NIE!"

5. Szwagier uważa, że kolor niebieski byłby lepszy.

Szwagier, żona, syn w klasie informatycznej. Takich specjalistów jest wielu… Staraj się wziąć opinie klienta pod uwagę ale pamiętaj, że klient przychodzi do Ciebie ponieważ to Ty jesteś specjalistą.

Spokojnie wytłumacz dlaczego korzystasz właśnie z takiego a nie innego koloru, ale ostateczną decyzję zostaw klientowi. Bywa, że klient jest uparty i musisz świadomie popsuć projekt.

6. Czy mógłbyś zrobić identyczną stronę jak ta, którą znalazłem?

Być może klient nie wie o prawach autorskich. Spokojnie wytłumacz, że kopiowanie stron nie jest legalne, można skorzystać z pewnych rozwiązań, ale nie można kopiować innej strony.

7. Wpadłem na nowy pomysł, czy możesz przygotować dodatkową wersje żebym zobaczył jak by to wyglądało?

Takich pomysłów może być bardzo wiele, a każdy wymaga wiele pracy z Twojej strony. Owszem możesz się zgodzić na przygotowywanie dodatkowych wersji (które nie były zawarte w umowie) ale za dodatkową opłatą.

Miałem wiele sytuacji, że przygotowałem po kilka wersji projektów, a koniec końców wybrany został i tak ten pierwszy.

8. Mam kilka zdjęć w Wordzie, mogą być?

Zdjęcia w Wordzie nie będą dobrej jakości. O ile klient nie chce widzieć na swojej stronie pikseli to zdjęcia i logo powinny być w odpowiednim formacie.

Jeśli wrzucisz pikseloze na stronę – jak myślisz, kto za to oberwie?

9. Nie możesz wziąć sobie zdjęć z Google za darmo? Ja tak robię!

Zdjęcia w wyszukiwarce Google objęte są prawami autorskimi (nawet jeżeli nie jest to wyraźnie zaznaczone). Pomijam sytuacje gdy zmienisz ustawienia praw autorskich bo wtedy trudno znaleźć dobre zdjęcie. Wytłumacz na spokojnie, że umieszczanie takich zdjęć jest nielegalne i zdjęcia należy kupić.

gogole - 13 sytuacji, kiedy powiedzieć klientowi "NIE!"

10.Czy możemy rozliczyć się jak będę miał więcej pieniędzy na reklamę?

To tak jakby klient poszedł do sklepu, wziął telewizor i powiedział, że zapłaci jak będzie miał pieniądze… Gdy Cie na coś nie stać to zwyczajnie tego nie kupujesz.

Miałem sytuacje, że zgodziłem się na zapłatę w ciągu miesiąca bo klient wydał mi się godny zaufania… Efekt jest taki, że ok. rok po terminie klient wciąż ma masę wydatków i nie ma pieniędzy, aby zapłacić. Kwota jest śmiesznie mała więc pogodziłem się już z tym, że nigdy jej nie dostane i kilka godzin mojej pracy poszło na marne. Oczywiście już nigdy więcej dla takiego klienta nic nie wykonam

11.Narysowałem sam stronę na kartce więc wykonałem całą pracę kreatywną. Możesz ją przerysować za pół ceny?

Klient nie ma pojęcia o schematach, siatkach, tego jak wygląda kodowanie, zapomina o urządzeniach mobilnych więc taki projekt najczęściej nie jest wiele warty. Oczywiście nie możesz mu powiedzieć, że się nie zna i jego projekt jest bezwartościowy bo już nigdy do Ciebie nie wróci. Postaraj się wykorzystać jego szkic jeżeli jest ok, ale nie możesz za coś takiego obniżyć ceny.

12.Ale pan tylko napisał kilka słów i postawił kilka linii, to na pewno nie zajęło więcej niż godzinę czasu. Nie zapłacę tyle pieniędzy za coś takiego.

Pamiętaj, że przed stworzeniem projektu poświęcasz wiele czasu na przygotowania, odpowiednie przemyślenie wszystkich elementów i przede wszystkim klient płaci za Twoją wiedzę.

To jak odwiedziny u mechanika gdy popsuje się samochód, wystarczy że stuknie młotkiem w jednym miejscu i auto działa, a on bierze kilkaset złotych. Nie płacisz za to, że stuknął młotkiem ale za to, że wiedział gdzie i jak stuknąć. Zastanów więc ile godzin, ile weekendów, ile nieprzespanych nocy spędziłeś żeby mieć wiedzę, która pozwala Ci tworzyć niesamowite projekty.

13. Mamy dużą firmę i znajomości więc w zamian za rabat będziemy Ci wysyłać w przyszłości wiele zleceń.

Argument, którego używa 3/10 klientów.

Super! Jeżeli jesteście zainteresowani dłuższą współpracą to bardzo chętnie przygotuję taki rabat przy następnych zleceniach, ale nie przy pierwszym (jaką mam pewność, że klient faktycznie będzie miał następne zlecenia? W większości przypadków chce tylko wytargować w ten sposób niższą cenę).

 

Jeśli chcielibyście dodać kilka podpunktów z własnego doświadczenia to piszcze w komentarzach 🙂

Klątwa wiedzy – dlaczego klient Cie NIE ROZUMIE

Uczyłeś kiedyś rodziców jak się obsługuje komputer? Ja pamiętam to dobrze: „Teraz klikasz prawym przyciskiem myszy. No prawym… przecież mówiłem Ci juz 10 razy… Jak chcesz drukować to klikasz na ikonkę drukarki, przecież to logiczne… Drukarki mówiłem! Nie wytrzymam… Po co wpisujesz 'google.pl’ w wyszukiwarce Google?! To już jest wyszukiwarka…

Ja irytowałem się niesamowicie, brakowało mi cierpliwości. Przecież to logiczne, że trzeba kliknąć ikonkę drukarki, aby drukować… Logiczne dla kogoś, kto już to wie. Dla mnie równie logiczne jest, że aby połączyć wszystkie warstwy w Phothospie należy wcisnąć Ctrl+Shift+Alt+E. Ktoś inny może nawet nie wiedzieć, w którym miejscu są na klawiaturze.

Inny przykład, bardziej prawdziwy: Spotykasz się z klientem i pytasz „jaki jest target Pańskiej firmy?„. W głowie klienta może pojawić się myśl „WTF? O **uj mu chodzi?„. Będzie w miare dobrze, jeśli zapyta Ciebie o co chodzi. Gorzej jeśli odpowie „nie wiem„, a Ty pomyślisz, że nie ma on konkretnego „targetu”.

Mało? Kolejny przykład. Całkiem niedawno widziałem, jak ktoś pyta klienta „jaką technologie bazodanową pan potrzebuje?„. Dodam, że chodziło o zwykłą małą stronę wizytówkę, a klient nawet nie wie co to jest baza danych i że coś takiego w ogóle istnieje… Ja nie widzę w tym wiele sensu, a Ty?

Klątwa wiedzy

Wstęp trochę przydługi, ale chyba już dobrze wiesz czym jest owa Klątwa wiedzy. Jest to stan, w którym już coś wiesz, i nie potrafisz przypomnieć (ani wyobrazić) sobie, jak to jest tego nie wiedzieć.

Niestety często można to spotkać w książkach, poradnikach – ale wtedy pół biedy, bo wszystko można na bierząco wygóglować. Gorzej w trakcie wystąpień czy rozmowy. Klient albo zapyta o co Ci chodzi, albo nie będzie chciał wyjść na „głupka” i uda, że wie o czym mówisz.

To nie tylko błędy w komunikacji

Przez to właśnie powstają błędy w komunikacji, ale nie tylko. Ma to też swoje drugie dno.

Wyobraź sobię, że rozmawiasz z kimś, kto w co drugim zdaniu używa mongolskiego słowa. To, że się nie dogadacie, to jest jasne jak słońce. Inna sprawa, że będziesz się głupio czuł, zakłopotany, będziesz chciał tą rozmowę zakończyć bo jest ona nieprzyjemna.

W takich sytuacjach, Ty i klient jesteście z innych światów. Co w takim przypadku zrobi klient? Klient poszuka sobie kogoś ze swojego świata.

Mądre słówka

Wiele osób, chce używać branżowego słownictwa, bo wtedy wychodzą na mądrych. Jesteś profesjonalistą? Pokaż klientowi jaki z Ciebie ekspert i miotaj branżowymi słówkami jak Zeus piorunami! Niech wie, z kim rozmawia!

Uwielbiam cytat Steve’a Jobsa:

Prostota może być trudniejsza od komplikacji: trzeba się ciężko napracować nad wydobyciem czystej myśli, która pozwala na prostotę….

Oczywiście nie mówił on o tym, aby używać prostych słow, ale jak dla mnie – pasuje tu idealnie. Rozmawiając z klientem, staram się wszystko nazywać tak, aby było proste i zrozumiałe.

Patrz z kim rozmawiasz

To nie jest tak, że zawsze należy unikać słów branżowych. Trzeba zwracać uwagę na swojego rozmówcę i mówić w JEGO języku. Jeżeli oboje znacie się na branży, to normalne że będziecie rozmawiać po branżowemu.

Gdy ja rozmawiam z Tobą, to całkowicie odpływam i uprawiam wręcz branżowe słowotwórstwo 😛 Ale mnie rozumiesz, dogadujemy się, jest OK.

Jeśli jednak jest to 50-cio letni pan Stanisław – kominiarz, to nie zapytasz go ile transferu miesięcznie potrzebuje, który CMS wybrał, kto jest targetem i czy strona ma być projektowana wg RWD.

Błędy rodzą błędy

Błędy w komunikacji to nie problem klienta, tylko Twój i to Ty na tym ucierpisz.

W jaki sposób? Ano w taki, że dziesiątki razy możesz usłyszeć tekst: „aaaa, myślałem że chodziło panu o coś innego… czy można to jeszcze zmienic?„, a to prowadzi to kochanych poprawek 😀

Właśnie dlatego należy bardzo uważać na słownictwo, bo gdy zechcesz „zaszpanować” branżowymi słówkami, możliwe że przypłacisz to później dziesiątkami poprawek.

Warto zastanowić się jakich słów użyć przy następnej rozmowie z klientem, pytająć o domenę, hosting, responsywność czy nawet CMS 🙂